Tomasza poznałem w okolicznościach zgłaszania swojej chęci uczestnictwa w jedynym, cyklicznym, jak na ówczesny czas (pierwsza dekada nowego milenium) festiwalu rapu chrześcijańskiego – Festiwalu Praskiego (warto wspomnieć, iż pierwszy FP odbył się, jeśli dobrze rachuję w 2008 roku). Będąc w trakcie finalizowania c-rapowej płyty pt. „Street Miracles” (a szóstej w mym dorobku artystycznym, nieskromnym będąc), naturalnie szukałem dróg ujścia artystycznych ambicji i pragnąłem zaprezentować świeży rap mojego autorstwa szerszemu gronu odbiorców na żywo, mając na uwadze fakt, iż materiał nosił się z dość energetyczną charakterystyką.
Pragnąłem podówczas sprawdzić go na deskach szerszej sceny, ot co. Taką właśnie okazję stwarzał ów festiwal, który tuż po Świętym Elo, był kolejną próbą zaprezentowania hip-hopowej sztuki chrześcijańskiej oraz stwarzał okazję, na tyle na ile to było możliwe, zjednoczenia uczestników i artystów wierzących. Podkreślmy, iż właśnie sztuka (w tym wypadku hip-hop) pozwala na zebranie młodych twórców o podobnym światopoglądzie i zaprezentowanie owoców ich pracy światu. Idea to szczytna i trudna zarazem. Osobiście odbieram Festiwal Praski jako inicjatywę budującą jedność i tożsamość, która powinna stać się Polskim evergreenem i stanowić o sile gatunkowej muzyki.
Wracając do Tomasza, ów raper pamiętający czasy legendarnego już dziś Świętego Elo, będąc współorganizatorem wspomnianego Festiwalu Praskiego, umożliwił mi zaprezentowanie się na deskach scenicznych Warszawy. Następnie, przez kolejne lata zjawiałem się w stolicy z odrobinę innym repertuarem oraz nowym świadectwem Bożej łaski. Brat Te zawsze był oazą spokoju. W rozmowach z artystami w rozumiejący sposób wysłuchiwał ich i reagował na prośby tychże z chłodnym profesjonalizmem. Te, nie jest znaną postacią w świecie c-rapu, tym bardziej jeśli idzie o spore podwórko krajowego hip-hopu. Być może oddalam się od faktów, gdyż sam Festiwal Praski był swego czasu na ustach większości c-raperów w Polsce, jednak Brat zawsze pozostawał w tle całego przedsięwzięcia zarządzając nieskoordynowaną, dość niepunktualną masą raperską z całego kraju przyjezdną.
#KupujPolskieRapPłyty
Zaopatruj się w nowe kompakty do rap kolekcji i wspieraj jednocześnie działalność i niezależność naszego portalu.
materiał reklamowy Ceneo.plSam o sobie mówił niewiele. W krótkiej rozmowie, którą z nim swego czasu przeprowadziłem, wspominał o pasjach związanych z grą na instrumentach oraz żywym zainteresowaniu innymi, poza rapowymi, gatunkami muzycznymi. Koleżeńsko wymusiłem na nim aby poddał swoje wydawnictwo pod mą subiektywną ocenę. Szczęśliwie dziś jestem posiadaczem jego EP pt. „TeRAPja myśli” i do lektury recenzji tego krążka, jak to zwykle u mnie bywa, zachęcam.
Wstęp do albumu („Intro”) zaskakuje zarówno swoją formą, jak również treścią, jako że słowami wprowadzającymi w wydawnictwo są tajemnicze frazy: „Kto wierzy we mnie, też będzie uskuteczniał takie opcje jak ja, albo nawet lepsze, bo ja spadam do starszego”. Enigmatyczne wersy mogą dotyczyć wielu sfer życia, twórczości i aktywizmu, więc o ich jednogłośny i obiektywny sens trudno. Być może sam Brat Te wyjaśnił w jakimś wywiadzie, o co dokładnie chodzi (być może przekaz zamplifikuje komentując niniejszą recenzję w internecie). Warto nadmienić, iż słowa te pochodzą z ciekawego wydawnictwa pt. Dobra czytanka wg. Św. Ziom’a Janka. Cała płyta brzmi wyśmienicie, gdyż o wydźwięk jej zadbał świetny realizator studio RoyalRapStudio Juro (ex Royal Rap). Możemy więc liczyć na dopracowaną i przejrzystą całość. Dubstepowe „Intro”, choć oparte o dość płaski jak dla mnie werbel, brzmi nieźle i nastraja do odsłuchu całości albumu.
„Jesteśmy Armią” zaczyna się ciekawe, gdyż wzbogacony jest w sample nawiązujące do marszu wojska. Na kanwie wojskowości został więc ów utwór oparty. Brat Te już w pierwszych wersach sugeruje przeciwko czemu będzie odbywała się walka: „Nadchodzi czas duchowej konfrontacji / Zapraszam was do akcji przeciw ateizacji (…) bo to czas hip-hopowej reformacji ludzkich racji na korzyść Boskiej supremacji”. Świetnie zaaranżowany protest song z nośnym refrenem zapowiada solidny album, który mimo swoich niezbywalnych walorów artystycznych ma również strony słabsze, lecz o tych później.
Drugim trackiem opartym o ciekawy bit jest „Raduj się i śpiewaj” ze świetnym wokalem kobiecym, czyniącym z utworu ciekawą kompozycję. Jest to utwór stricte uwielbieniowy o koncertowych zapędach. Kawałek niesie również przesłanie motywacyjne, w którym wyraźne podkreślona jest wartość wiary jako przeciwwaga do pogoni za pieniądzem i krzywdzącymi opiniami nieprzychylnych ludzi. Takich utworów nigdy za wiele, szczególnie iż wciąż nowi odbiorcy „nieodpowiedzialnego hip-hopu” są konfrontowani z jego destruktywnym, często nihilistycznym, przekazem.
Delikatny „W szumie wód” o podobnej do swego poprzednika tematyce jest utworem refleksyjnym, nastrojowym, okraszonym świetnym żeńskim wokalem. Z kolei bardziej energetyczną odsłoną rapu Tomka jest „Wolność” zaparowana na ciekawych orientalnych riddimach. Kawałek nosi charakterystykę reggae’ową, w którym Tomek również odrobinę śpiewa. Sam bit, zresztą tak jak inne produkcje, wykonany jest krystalicznie czysto i profesjonalnie. Już przy pierwszym odsłuchu można wyczuć, iż wiele pracy włożono w jakość nagrania.
Ostatnią odsłoną rapu Te jest rockujący „Idzie Hurragan”. Utwór zaczyna się bardzo mocnymi wersami otwierającymi oczy i kierującymi uwagę na przerażające przestępstwa, takie jak handel ludźmi i ignorancja społeczeństwa wobec rujnujących życie rodzin procederów: „Mówimy NIE handlowaniu dziećmi / Mówimy NIE krzywdzeniu nieletnich, / Mówimy NIE społecznej ignorancji, / Mówimy NIE i jeszcze raz NIE, / Mówimy NIE bo ktoś musi powiedzieć / Bo jak długo można tak bezczynnie siedzieć / Jak długo można się tylko przeglądać, gdy się na oczach wszystkich odbywa hekatomba”.
Brat jest bardzo świadomym raperem. Potrafi nawijać zarówno teksty uwielbieniowe, jak również te odrobinę klubowe. Porusza bardzo istotne kwestie dotyczące (co dla mnie jest bardzo ważne) nie tylko swoich własnych odczuć i refleksji, lecz również tematów dotyczących socjologii, odrobinę zahaczając o politykę i wiedzę o społeczeństwie. Diagnozuje on problemy społeczne oraz zwraca uwagę na znieczulicę wśród Polaków. Bardzo cenię tych właśnie artystów, którzy potrafią w tekstach przekazać celny komentarz do rzeczywistości, odnoszący się do konkretnych problemów. Dziś wielu adeptów rapowania idzie drogą autoanalizy a w swych tekstach przelewają oni na papier własne, subiektywne odczucia. Oczywiście owa osobista forma przekazu może być ciekawa, szczególnie jeśli ci w sposób umiejętny i oryginalny przedstawią wartości ogólnoludzkie. Niemniej preferuję rap, który mówi o konkretnych, bazujących na realnej wiedzy autora zagadnieniach. Takim właśnie hip-hopowym socjologiem jest Te.
Jednym z największych (dla mnie osobiście ) plusów TeRAPii są właśnie teksty Tomka. Raper wie co to znaczy rym i stosuje się do zasad rymicznych. Odnoszę wrażenie (zresztą nie od dziś), że wielu nawijaczy pisze swoje wersy w oparciu o podobieństwa zgłoskowe, często trafiając w punkt odnośnie klarowności przekazu, lecz w wielu przypadkach czyniąc ze swojej liryki wiersz biały, gdzie rymów po prostu nie ma. Brat natomiast korzysta z metody dokładnych rymów, co bardzo cenię. Nadmienię, iż charakterystyka jego rymowania odrobinę przypomina styl katowickiego rapera Gano, który pompatycznie wypluwając swoje zwrotki na majka zachowywał strukturę tekstu, dokładność rymu i ciekawy przekaz (jeśli to porównanie z różnych względów jest nietrafione, a prawdopodobnie jest, wybaczcie).
Album, jak wspomniałem wcześniej, brzmi wyśmienicie. Co więcej, układ utworów jest przemyślany, będąc zarazem „przelotem” przez bliskie autorowi gatunki muzyczne co stanowi o różnorodności doświadczenia muzycznego Brata. Wplótł on umiejętnie w układ utworów zarówno dubstep, jak również klasyczne bity hip-opowe, odrobinę reggae i rocka.
Niestety album posiada również mankamenty. Wspominałem o trafiającym w moje gusta sposobie dobierania rymów na albumie. Podtrzymuję moją opinię, niemniej nie sposób nie wspomnieć, iż raper nagrywając kolejną płytę powinien koniecznie popracować nad techniką wykonania utworów (oczywiście moją krytykę można przekierować również w stronę katowickiego pioniera, jednak ten, na czasy swego rapowego prosperity, brzmiał całkiem znośnie i pozostanie definicją oldschoolowej maniery rymowania, podczas gdy Te mógł nie należeć do grona trensetterów stylu w Polsce).
Często liryka uwieczniona na kartce brzmi wyśmienicie. Co więcej, podczas jej recytacji accapella może przykuć uwagę słuchacza na dłużej. Jednak wiersz ów w okowach bitu często traci polot i płynność. Brak tych właśnie wyróżników w TeRAPii myśli jest wyraźnie zauważalny. Moim zdaniem w rapie „z dziś” niezbędne są pomysł i technika wykonania tekstów, podakcentowania co istotniejszych fraz, podbicia, smaczki tzw. fraglesy i inne ciekawostki, jak również niekonwencjonalne rozwiązania stanowiące o stylu artysty. Odbiorcy hip-hopu w XXI wieku niejako wnoszą o wyraźną, czasem nieco podkoloryzowaną emocję, uwypuklenia i nova rytmiczne, których w albumie Tomka nie uświadczam. Mimo iż artysta potrafi wypowiedzieć się dosadnie i niespodziewanie krzyknąć, elementy ekspresji pojawiają się nieczęsto, raczej w refrenach. Przy kolejnych sesjach nagraniowych, do których wierzę, iż Brata Te nie zniechęciłem, warto zadbać o więcej rapowej kombinatoryki odnośnie rymów podwójnych, ciekawych powtórzeń lub ich zagęszczenia. To z pewnością podniosłoby walor albumu.
Poligrafia jest ciekawa, odrobinę cartoonowa, wykonana starannie z pomysłem. Minusem jej jest jednak niedostateczny opis poszczególnych tracków. Niestety na kopercie nie ma objaśnień odnośnie autorów bitów. Nie wiadomo również, kto był odpowiedzialny za ślady instrumentalne do niektórych utworów. Jeśli wszystkie bity są autorstwa Tomka lub realizatora nagrań w studio, który przecież również może być bitmejkerem, owa informacja powinna pojawić się na obwolucie.
Różnorodność gatunkowa albumu jest spora: od dubstepu przez klasyczne bity hip-hopoe po reggae’ujące i rockujące podkłady. Niestety owa niejednolitość może również stanowić o mankamencie w wydźwięku całego albumu, który nie prezentuje jednorodnej linii artystycznej. Niniejsze skoki gatunkowe czynią z TeRAPii myśli przegląd inspiracji rapera, nie krystalizując smaku artystycznego Brata. Gdyby TeRAPia była albumem LP, na którym 30 procent utworów zostałaby zaaranżowana około hip-hopowo, wówczas uznałbym, iż koncept na eklektyzm jest przedni. Niestety przy kilku trackach trudno o inną ocenę.
Warto wspomnieć, iż album to tzw. Extended Play, czyli wg. Bitów, Rymów, Życia autorstwa Radka Miszczaka i Andrzeja Cały „termin używany wobec płyt będących stadium przejściowym pomiędzy singlem, a pełnowymiarowym albumem (…)” (Miszczak, Cała, 27). Zamysłem autora było więc zaprezentowanie siebie w wielu konfiguracjach muzycznych. Taka też jest rola EP. Definitywnie. Wolałbym jednak aby dany artysta miał skonkretyzowany styl i opowiedział się wyraźne po jednej ze stron w ogromnej różnorodności muzycznej , niż aby pozostawał rozdarty między dość odległymi do siebie gatunkami.
Reasumując album jest odrobinę niewyrównany. Z jednej strony doświadczamy bardzo świadomych tekstów, opartych o szeroką wiedzę i świadomość społeczną, solidnie napisanych, faktycznie rymujących się, z drugiej braki w technice i pomyśle na rap (bynajmniej nie na aranż kawałków) jest słyszalny. Bity są wykonane profesjonalnie, czysto i różnorodnie, jednak owa rozmaitość może być (jeśli chodzi o wymiar albumu EP) odrobinę konsternujący.
Czy jednak powinniśmy oceniać twórczość Brata Te tylko przez pryzmat walorów hip-hopowych? Zważmy, iż jego działalność festiwalowa powinna zostać odbierana jako przecierająca szlaki młodym twórcom akcja o ogólnopolskim zasięgu. Czy zawsze organizator eventów muzycznych musi być autorem bestsellerowych albumów? Przecież to właśnie Te (lub m.in. Te) był odpowiedzialny za organizację sceny dla tych, którzy o przygotowaniu imprez ludycznych pojęcia nie mają.
Z tego miejsca pozdrawiam Brata Te i dziękuję mu raz jeszcze za przyjęcie mnie do grona artystów występujących na Festiwalu Praskim. Życzę Ci Bracie sukcesów w Twojej działalności rapowej, eventowej, jak również w służbie kościelnej. Pozdrawiam Cię i nie zapomnij o kolejnych produkcjach, nawet jeśli uznasz, iż recenzja ta, a w szczególności jej cześć krytyczna, mija się z prawdą. Bless!
Wasz Elmer
Bibliografia:
Miszczak Radek, Cała Andrzej. 2005. Beaty Rymy Życie – Leksykon Muzyki hip-hop. Poznań: Wydawnictwo KURPISZ S.A.
PRAWA AUTORSKIE
Kopiowanie części recenzji lub ich całości bez zgody, a także kopiowanie zdjęć lub usuwanie z nich loga jest surowo zabronione. Wszystkie zamieszczane zdjęcia i recenzje są autorstwa Rafała Elmera.