Recenzja albumu pt.
Recenzja albumu pt. "Myśli przez słowa" autorstwa GONZO TRB

Czy spotkaliście się, Drodzy Czytelnicy, ze zjawiskiem farta debiutanta lub debiutanckiego szczęśliwego trafu? Czy możemy w ogóle wspomnieć o istnieniu dość niezrozumiałego, nielogicznego, choć w wielu tekstach motywacyjnych opisywanego przypadku wyjątkowego powodzenia dla osób rozpoczynających działalność w danej branży? Ta częstokroć niespodziewana hossa bywa interpretowana jako wartość dodana – bonus dany przez Opatrzność dla nowicjusza stawiającego pierwsze kroki w dziedzinie?

Nie jest bynajmniej mym celem, aby pisać rozprawkę nt. powodzenia, bądź też niepowodzenia nieoszlifowanych diamentów artystycznych, choć w przypadku białostockiego rapera Gonza TRB (Tylko Rap Bialystok) trudno o inne porównanie i konstatację. Nie posiadam wiedzy na temat backgroundu rapowego bohatera dzisiejszej recenzji. Skromność artysty, niegadatliwość, przyjazne nastawienie, lecz również cicho skrywane emocje, choć w pełni uwydatnione na albumie – być może debiucie pt. „Myśli przez słowa” powodują, iż raper jawi się jako hip-hopowa enigma, którą dziś postaram się dla Was rozpracować.

Rafała Dojlidę poznałem, tak jak wielu innych raperów, na jednym z Festiwali Praskich. Zwykłem przybywć na miejsce koncertów ze znacznym wyprzedzeniem korzystając z nadwyżkowego czasu, aby posłuchać kolegów po fachu, pogadać z nimi lub po prostu przemodlić swój występ. Przybywając na spot festiwalowy pierwszym jegomościem mnie witającym był właśnie Gonzo.


#KupujPolskieRapPłyty

Zaopatruj się w nowe kompakty do rap kolekcji i wspieraj jednocześnie działalność i niezależność naszego portalu.

materiał reklamowy Ceneo.pl

Białostoczanin okazał się, spokojnym, zrównoważonym, uśmiechniętym kompanem, którego muzyka była na ów moment zagadką. Odnoszę wrażenie, iż FB „podrzucił” mi przed oczy ksywkę TRB, lecz faktem jest, iż utworów Rafała podówczas nie odsłuchiwałem. Nie wiedziałem więc czego mogę się spodziewać. Wracając do pytań wprowadzających w recenzję, ów Gonzo przykuł bez wątpienia uwagę ludzi zgromadzonych pod sceną, a w szczególności tych słuchaczy, którzy na co dzień nie byli związani z muzyką stricte hip-hopową.

MCing rapera dotarł więc dalej niż tylko i jedynie do środowiska z branży. Czy to aby dobrze? Mało powiedziane – to rewelacyjnie! Toć właśnie idzie o to, aby swą muzyką, tym bardziej wykonywaną na żywo, poruszyć tych, dla których słowo rapowane jest niezrozumiałą abstrakcją. Rafał rymował w sposób prosty, zrozumiały, pełny uczucia, wyzbywszy się popisowych przyspieszeń i technicznych innowacji. Delikatnie podśpiewując w refrenach oddał ze sceny dużo ciepła, dobrych emocji, nadziei i wiary. Dla niektórych, i bez wątpienia również dla mnie, ów sposób rapowania mógłby wydać się dość miałki i niewyszukany. Zadajmy sobie jednak jeszcze jedno pytanie: czy powinno nam, artystom, pragnącym docierać swą sztuką do najgłębszych pokładów duszy człowieka, zależeć li tylko na popisie umiejętności? Czy skille są właśnie tym czego potrzebują ludzie poszukujący Boga?

Gdzieś pomiędzy technicznymi umiejętnościami a pychą jest bardzo wąska granica, której nie wolno nam przekroczyć! Gonzo scenicznie zbudował się w moich oczach. Obserwując reakcję osób w średnim wieku na jego rymy zauważyłem, iż ci, w cichości swych serc słuchali z przejęciem słów artysty odczytując każde jego słowo i utożsamiając się z opowieściami o tragedii rodzinnej, o radzeniu sobie w żałobie i emocjach z nią związanych. Szczere rymy białostoczanina dotykały również sfer nadziei i poszukiwań drogi po utracie bliskiej osoby. Seniorzy usadowieni przy scenie na dość niewygodnych ławeczkach nie tańczyli do bitów, nie uginali karku. Oni przyjmowali proste słowa TRB do serca!

”Myśli przez słowa” jest albumem, który winien być zrecenzowany dużo szybciej, gdyż wartość jego jest z pewnością niedoceniona, styl niepodrabialny, mimo iż jako wydawnictwo nie prezentuje się zbyt okazale. Powiem więcej! Biorąc pod uwagę inne wydawnictwa będące często (zasłużenie) znane i lubiane, i których zasięg był ogólnokrajowy, album Gonza jawi się jako debiutująca sensacja! Czego by nie powiedzieć o samym artyście i jego sztuce, wschód kraju zna się na muzyce. Warto wymienić, pochodzącego z Chełma Hioba, czy też Undera, który wspaniale rozwinął się przy okazji premiery swego patriotycznego albumu. Nie zapominajmy o Eksie, czy też wciąż nie dość znanym, aczkolwiek wspaniale rokującym Abirze, który popis umiejętności pokazał w pierwszej edycji AmenBreak 2019 w Katowicach.

Album TRB składa się z 9 utworów, z których każdy jeden, bez wyjątku, wnosi coś ciekawego w c-rapowe poletko. Chciałbym już na wstępie dodać, że płyta jest wykonana fachowo, czysto, z przewagą klasycznej stylówki zarówno odnośnie bitow, jak również sposobu wykładni słowa. Warto nadmienić, iż odnajdziemy na niej również kilka smaczków nawiązujących do nowszych trendów. Jak mówi nam krótki opis płyty, wszystkie bity zostały wyprodukowane przez Dariusza Boćwińskiego (DB Studio) działającego również jako realizator nagrań i człowiek odpowiedzialny na mix/master. Wspaniałego głosu użyczyła natomiast wybitna Asia Młynarska.

Pierwszy utwór „Poczuj klimat” zaskakuje pozytywnie. Lekki, wakacyjny podkład, ciekawie zaaranżowany, opatrzony został w ciekawe, przykuwające uwagę wersy, które nie narzucając się kontrowersyjną treścią wywołują u mnie pozytywne odczucia. Warto wspomnieć, iż Gonzo podejmuje w utworze jeden katowickich wątków rapowych, wypowiadając się z szacunkiem na temat Paktofoniki oraz tragedii z Osiedla Kukuczki:

”Nie jestem jak Magik, nie gram jak Paktofonika / On pozostał królem, wielki szacun dla Magika / Z pamięci on nie znika, nie cofniemy już licznika / Co szybko lata, nie dotyka mnie panika”.

„Droga do nieba” jest jednym z utworów, które mi jako recenzentowi stawiają wielkie wyzwania. Z jednej strony otrzymujemy emocjonalny utwór pełny głębokich, szczerych wersów okraszonych anielskim głosem Asi. Z drugiej strony charakterystyka kawałka wydaje mi się być odrobinę zbyt lekka, popowa, „niehip-hopowa”. Co więc może być konkretną słabością tego, jakże ważnego dla autora, poprawnie wykonanego, pełnego żalu i miłości utworu? Być może to, iż jest on tak wzniosły, iż zatraca swoje hip-hopowe właściwości, które zawsze kierowały moje gusta w stronę bardziej stanowczych brzmień. Proszę jednak abyście nie odebrali nie źle. Utwór ów odkrywa nowe rejony wrażliwości. Toć wytrawne ucho hip-hopwca winno przyjmować nie tylko charakterne konski, wznoszące się co najwyżej kilkanaście centymetrów ponad chodnikami, lecz również te odwiedzające nieboskłon.

Pragnę jednak podkreślić z całą stanowczością iż ów, szczery, wypełniony żalem utwór jest w kontekście dotarcia do ludzi nie związanych z rapem bardziej hip-hopowy, niż niejeden mieniący się klasykiem kawałek. Konsek niesie wątki storytellingowe opowiadające o śmierci brata autora. Całość oparta została o niebanalne, dobrze posklejane, czysto wyłożone na werbel rymy, co czyni z utworu memorandum „ku pamięci”. Dla przykład warto przytoczyć werset:

Ruszyłeś w drogę na motorze, jesteś już w niebie / W tak krótkim czasie przekroczyłeś przez margines / Kochałeś ryk silnika w żyłach miałeś etylinę / Kochałeś tą maszynę, gaz do odcięcia / Że życie jest kruche, nie mamy pojęcia / Miałeś dziewczynę, mogłeś mieć na palcu krążek / Zmieniłeś to na Jawę a chciałeś jeszcze Hondę / Ona mówiła Ci – odpuść, zwolnij proszę! / Przecież moje serce, uczucia moje wnoszę / Teraz ciebie nie ma, Bóg nas wynagradza / Latasz mój bracie po niebieskich autostradach

Weźmy również pod uwagę, iż mowa w utworze o tragicznej śmierci bliskiej autorowi osoby. Choć brzmieniowo ów track odstaje od wyrobionego we mnie wzorca charakteryzującego klasyczny hip-hop, „kupuję go” i w pełni szacunku dla drogi twórczej Gonza oraz ze szczerymi słowami współczucia przesuwam się dalej po playliście.

„Przebudzenie” choć oparty jest o mało interesujący mnie bit z odrobinę otrzaskanym i niewyszukany refren (co nie znaczy, iż w swym przekazie nieprawdziwym i wykonanym nieprofesjonalnie) niesie ze sobą odważne słowa:

Nikt mnie nie zatrzyma, no bo życie na mnie czeka / Odsuń koks i wódę, przestań wulgarnie szczekać / Nawet jak upadniesz siedemdziesiąt siedem razy / Wybór należy do ciebie, ale czy sam się odważysz?

”Moje antidotum” mógłbym sklasyfikować jako „love rap”. Nawiązując do lat 80-tych, kiedy tego typu treści były z powodzeniem nagrywane z myślą o żeńskiej części publiczności przez takie oldschoolowe tuzy jak np. Whodini czy też Big Daddy Kane, tak dziś (niestety) nie zawsze znajdują one uznanie. Rapowy przytulaniec wydaje mi się dość ryzykownym przedsięwzięciem, choć takowe spotykaliśmy już w repertuarze uznanych marek rapowych, ot choćby na albumie pt. „Made In Poland” katowickiego MCF („To dla ciebie”). Niestety track Gonza przywodzi mi na myśl niektóre wątpliwej konduity dokonania niegdyś dobrze prosperującej wytworni UMC, co jednak nie umniejsza mojego pozytywnego odbioru całego albumu. Niemniej utwór ów, z pewnością pisany z serca. Rap jest na tyle pojemnym medium, iż nawet takie konski jak ten odnajdują w nim swoje miejsce, co więcej stając się świadomie, bądź nieświadomie kontynuatorami wątków poruszanych już na początku ery wydawanych legalnie albumów rapowych. W podobnej manierze wydaje się być również „Loty pod niebem”. Między tymi dwoma rozdelikaconymi próbami raperskimi jest…

Okazale brzmiący ”Audi chill” – niusksulowy, energetyczny, ze szczyptą żartu i emfazy track. Ciekawe wstawki i smaczki a’la autotune nadają mu nowoczesnego sznytu i stanowią kontrapunkt do przedniego i następującego po nim, odrobinę cukierkowego rapu. Dowcipne, nawiązujące do motoryzacyjnej zajawki autora wersy wspominają o przywiązaniu do fury i o przekonaniu, co do niezawodności samochodów benzynowych (TRB twierdzi żartobliwie, że „diesel to grzech”). Co więcej, przepełniony przekoloryzowaną treścią i delikatnie żartobliwą metaforyką kawałek przekazuje również poważniejsze wątki:

”Ból dobrze znam, bo nie raz dostałem kopa / Nauczony żyć z dystansem nie wzorować na jełopach / Nie chce być celebrytą i być dobrze znany / Przekazuję moje myśli, chcę być dalej wysłuchany

”Zagubiona” jest jednym z najciekawszych utworów na całym albumie. Bez wątpienia pisanie storytellngów jest w mojej ocenie umiejętnością oddającą talent i warsztat teksciarski Rafała. Utwór ten nie dość, że jest świetnie napisaną historią, to jeszcze niesie ze sobą ostrzeżenie i apel o dystansowanie się od przygodnie poznawanych ludzi, w szczególności w imprezowym anturażu, rys psychologiczny napadniętej dziewczyny, wątek kryminalny i przede wszystkim finalne odniesienie do interwencji Boga w najtrudniejszej, najczarniejszej godzinie. Kawałek jest czymś więcej niż quasi gangsterską historią. Być może jest on wymysłem weny twórczej Gonza, jednak w kontekście brutalnych pobić i gwałtów mających miejsce w skali kraju w trakcie hucznych, zakrapianych fet dyskotekowych, utwór ten można uznać za twór oparty na faktach. Przychodzi mi do głowy świetny kawałek referencyjny z legendarnej składanki „Alchemia” produkcji IGS’a (2002), w którym chłopaki ze składu Andreforos 032 nawinęli w podobnej tematyce utwór „Sprzedawane” – polecam do rozkminki.

TRB deklaruje miłość swej kobiecie również w ”Ja i ty”. Można wyraźnie odczuć, iż nasz raper jest zakochany i tejże miłości rozwoju życzymy jemu oraz jego wybrance serca.

Bardzo mocnym akcentem produkcję kończącym jest „Serce dla dwojga”, który opowiada nieszczęśliwą historię młodych rodziców. Czy wśród wszechogarniającej pulpy rapowej kierującej uwagę słuchaczy na często banalne, niedojrzałe, bądź szkodliwe tematy (zaznaczam, iż jest to uogólnienie, którego autorem jestem ja sam) niewielu jest tych, którzy odważą się nawijać o rodzicielstwie i wartościach.

”W końcu urodziła i wiadomość, że to chłopak / Powrót ze szpitala, pierwsza nieprzespana nocka / Nie zważali na to, mieli owoc swej miłości / Mały człowiek w domu, owoc miłości w nieskończoności

Wątki historii prowadzą nas w stronę rodzinnej tragedii – matka dziecka ulega wypadkowi. Mąż jej i ojciec dziecka decyduje się na oddanie swego serca (zdaje się, iż metaforycznie) aby ratować swą małżonkę. Utwór wspaniale ubogacony wokalem Asi jest koncepcyjnym majstersztykiem, natomiast wątkiem dla mnie niezrozumiałym, wynikającym li tylko z moim zdaniem, dość nieprecyzyjnie utkanej kanwy scenariusza utworu jest niedoprecyzowany fakt donacji. Niemniej słucha się utworu wyśmienicie. Nie należy on do tych konsków opartych o soczystą basową stopę, solidny werbel oraz cięty sampel, jednak poważny temat w nim poruszony skłania do kolejnych odsłuchów.

Reasumując, „Myśli przez słowa” jest albumem, jak na debiut nieznanego szerzej artysty, bardzo udanym. Nie wydaje mi się, iżby nasz raper nie miał wcześniej do czynienia z nawijką. Sposób sklejania rymów, całkiem znośnie możliwości wokalne, wyobraźnia, talent do storytellingow oraz niebanalne brzmienie całości albumu rekomendują produkcję i wzmagają głód na więcej twórczości spod loga TRB.

Chciałbym z tego miejsca pogratulować ziomowi odwagi za uzewnętrznienie bardzo osobistych uczuć, za solidne wersy piętnujące grzech, przy tym nie obrażające kogokolwiek personalnie. Choć nie wszystkie pomysły na kawałki przypadły mi do gustu, to jednak profesjonalnie wykonany aranż, ubogacające wokalizy oraz solidny miks kawałków czynią z debiutu Gonza wspaniałe świadectwo nawrócenia i świetny rap skłaniający do refleksji nie tylko ziomków, lecz po prostu ludzi, którzy być może ułamek swych trudnych doświadczeń życiowych odnajdują w wersach białostoczanina.

PRAWA AUTORSKIE
Kopiowanie części recenzji lub ich całości bez zgody, a także kopiowanie zdjęć lub usuwanie z nich loga jest surowo zabronione. Wszystkie zamieszczane zdjęcia i recenzje są autorstwa Rafała Elmera.