Guzior -
Guzior - "Pleśń" | RECENZJA ALBUMU

“Mati to przechuj jest nadal”. Czy tak będziemy mogli nazywać nadal Guziora po odsłuchu trzeciego legalnego albumu pt. “Pleśń”? Odpowiedź na to pytanie będziecie mogli otrzymać w poniższym tekście. Zapraszam do lektury recenzji Guzior – „Pleśń”!

We wtorek 27 października jak zawsze siedziałem sobie na wykładach przed laptopem. Nuda. Słuchanie ciągle to nowych definicji i omawianie najróżniejszych mechanizmów społecznych. Moją uwagę przykuło jednak powiadomienie, które otrzymałem na swoją komórkę. Było to powiadomienie prosto ze świeżo założonego kanału Guziora – EVILTWINcorp – a to mogło oznaczać już tylko jedno… Nowa płyta Matiego! Bez mrugnięcia oka kliknąłem w powiadomienie i bez żadnego odsłuchu, “w ciemno” zamówiłem preorder.

Czy z płyty śmierdzi pleśnią a z paczkomatu wyskakuje Filipek?

Po ponad miesiącu oczekiwania otrzymałem owe cudo, a mianowicie box preorder’owy. Paczka była solidnie zapakowana w czarną folię sygnowaną tytułem albumu. Po otwarciu paczki moim oczom ukazało się średniej wielkości schludne czarne pudełko z natłoczoną białą nazwą płyty. Uprzedzając wszelkie spekulacje – nie, Filipek nie wyskoczył z paczkomatu, a płyta nie posiadała zapachu pleśni. Jeśli chodzi o zawartość to składała się na nią płyta wraz z nakładką oraz co najważniejsze dla polskiego słuchacza – vlepki! Było ich sporo, a jedna – odblaskowa – nawet sporych rozmiarów. Sporo „fanów” Mateusza bardzo skrytykowało zawartość twierdząc, że cena nie była adekwatna do ilości dodatków… Moje stanowisko jest proste: album muzyczny kupuje się dla muzyki, a nie dla dodatków.


#KupujPolskieRapPłyty

Zaopatruj się w nowe kompakty do rap kolekcji i wspieraj jednocześnie działalność i niezależność naszego portalu.

materiał reklamowy Ceneo.pl

ZOBACZ RÓWNIEŻ: HipHop umarł? Ma się świetnie. WCK pokazuje, jak to się robi!

Kiedy formalności mamy już za sobą, czas przystąpić do dania głównego, czyli odsłuchu płyty Guzior – Pleśń. Żeby jednoznacznie ocenić krążek przesłuchałem go 5/6 razy. Pierwszym kawałkiem na płycie jest numer pt. „Zakas”. Stanowi on zacne preludium do całej płyty i nakreśla jej ogólny koncept oraz charakter. W utworze Mateusz stara się nam przekazać co się z nim działo podczas dwuletniej przerwy i z jakimi przeciwnościami losu się zmagał. Kawałek okraszony jest również paroma follow-up’ami m.in. do amerykańskiego rapera KRS-One czy wrocławskiego innowatora Zdechłego Osy. Warto dodać, że Guzior prezentuje nam zupełnie nowe flow, którego nie było nam dane usłyszeć w poprzednich wydawnictwach. Najlepsze określenie na jego sposób nawijki to postnarkotyczny – przedłużanie i zniekształcanie wersów w ich końcowej fazie.

„Blueberry”, bo tak nazywa się następny numer z płyty, jest kawałkiem mocno imprezowym, ukazującym perypetie Matiego z wypraw „na kluby”. Gdy jednak nie planuje iść na żadną imprezę,  nawija: „Olewam party i palę Blueberry”. Za produkcję odpowiada Favst, który stworzył bit na bardzo wysokim poziomie, idealnie dopełniający się w refrenie z wokalem Guziora.

Guzior – ,,Pleśń” – ,,Trapstar”

Nie nazwałbym raczej nigdy Guziora traperem. Nawet bym się o to nie pokusił. Zawsze stałem za przekonaniem, że Mateusz to artysta, który posiada umiejętność nie przesadzania z wtyczką autotune. W „Pleśni” zaskoczył chyba wszystkich i sam się określił jako „Trapstar”. Ponadto warto wspomnieć o innowacyjnym zabiegu, a mianowicie połączeniu bitu Skrywy z instrumentalem zespołu Arco Quartet, co dało wręcz magiczny efekt. Taka metoda tworzenia bitu nie jest zbyt często spotykana w Polsce. Jeśli chodzi o warstwę liryczną to Mati znów „spowiada” się nam z tego co robił podczas tak długiej przerwy i z czym się zmagał – “Smutek kiedy widzę blizny na nadgarstkach”. Fajnym zabiegiem są liczne zawiązania do Harrego Pottera, które widnieją nie tylko w tym kawałku.

Co to za płyta bez żadnej gościnki? A nie, wróć… Na płycie Guzior – „Pleśń” mamy do czynienia z aż trzema takimi utworami. Pierwszy z nich to “Boiler Room” nagrany z Kukonem. Nie powiem, bardzo się podjarałem, gdy zobaczyłem zapowiedź kolaboracji tych dwóch Panów. Współpraca zaowocowała spójnym technicznie jak i lirycznie kawałkiem opierającym się na sporej liczbie nawiązań do aut i kobiet. Klimatycznie utwór przypomina mi bardzo – “Ogrody Mixtape” od wyżej wspomnianego Kukona. Najlepszym momentem numeru jest ewidentnie refren w wykonaniu Matiego i Kuby i efektowne podśpiewywanie Guziora podczas swojej części. Całość dopełnia dobry bit od Kubiego Producenta.

“WTC”. Mam mieszane uczucia do tego kawałka. Z jednej strony jest to bardzo chillujący numer o skunie, a z drugiej strony kawałek o bardzo dużym potencjale, który został trochę zmarnowany. Mógł stać się ciągiem dalszym do “Płuc zlepionych topami”, a stał się zwykłym dwuminutowym utworem.

Guzior i Oskar, czyli mieszanka dobra

Czas chyba na faworyta płyty pod wzglądem wyświetleń. Tak, zgadliście, czas na “Falę” z gościnnym udziałem Oskara83. Podobnie jak w “Trapstar”, Mati użył innowacyjnej metody. Tym razem nie chodzi o warstwę muzyczną, lecz liryczną. W refrenie jego wokal uzupełnił Chór Chłopięcy NFM, co dodało efektu mocnego podkreślenia wersów. Guzior w numerze używa braggowych wersów, żeby wylać gorycz i frustrację, która na nim ciążyła – “Spytaj o płytę mnie, ja spytam w nerwach już >Co z tym?<”.

Jeśli chodzi o gościa – Oskara83 z kolektywu PRO8L3M, wylała się na niego fala niesłusznego hejtu. Internauci i „znawcy” rapu uważali, że Oskar zepsuł numer swoim kanciastym flow. Nie zgodzę się z tymi zarzutami, ponieważ Oskar nawinął bardzo dobrą zwrotkę z interesującymi rozkminami, której nie powstydziłby się wrzucić na swój własny album.

Rok 2018. Czy on nam coś w ogóle mówi? Tak! To właśnie wtedy Mateusz wydał legendarny już album – “Evil Things”. Ale coś jeszcze się wiąże z tym rokiem – taki tytuł nosi siódmy numer z płyty “Pleśń”. Kawałek z gatunku ciężkich, a zarazem idealnie balansujących się. Guzior nawija o ciężkości życia – “Chciałbym se żyć sielanką, mieć życie ze śmietanką, A Pije tylko czarną suko”, lecz równoważy to dobrami materialnymi – “To co na podjeździe i w szafie, sam se kupiłem, ej”. Utwór – można rzec – poprawny.

Nadszedł czas na drugi singiel zapowiadający płytę – “Kushkoma”. Kawałek bardzo ciekawy pod względem “otworzenia się” Matiego dla słuchaczy, co u niego jest rzadko spotykane. Guzior stara się opowiedzieć nam jakie plany pokrzyżował mu COVID – “W tym roku Peru brachu, Ayahuasca lub Soma” oraz co spowodował u niego koronawirus – “Prawie się poślizgnąłem był tuż tuż monar”. Numer opiewa również w follow-up’y do Lil Uziego Verta, którym to Mati się inspiruje. W refrenie można było również dostrzec dyskretne nawiązanie do Szpaka: “Palę sam bo z braćmi trudno się na bucha nam złapać”.

Niesmak pozostał – podsumowanie nowego wydawnictwa Guziora

Z dyskrecji przechodzimy do realizmu i do zapowiadanego przez samego twórcę numeru ze Szpakiem, który nosi tytuł – “Sowa”. Na wstępie warto pochwalić Skrywę za jeden z lepszych bitów na płycie, który charakteryzował się mieszanką mroku i energii. Kawałek bardzo krytyczny nie tylko dla Guziora, lecz dla całego otoczenia. Mateusz krytykuje: obecne gwiazdy showbiznesu, kobiety, społeczeństwo w Polsce czy też nawet samego siebie! Szpaka również trzeba pochwalić za bardzo emocjonalny i osobisty refren przesiąknięty jednak sporą ilością autotune.

Gdy podczas pierwszego odsłuchu przechodziłem do ostatniego kawałka liczyłem na efektowne zakończenie. Otwarcie mogę powiedzieć, że zawiodłem się. “Fala (Sequel)” powinien być bonusowym trackiem, a nie kawałkiem kończącym cały projekt. Utwór nie był jednak taki sam jak pierwsza cześć nagrana z Oskarem83, lecz różniła się bitem oraz tym, że Guzior nawinął drugą zwrotkę zastępującą zwrotkę owego Oskara. Utwór może w nowej odświeżonej wersji, aczkolwiek bardziej mnie urzekła pierwsza, oryginalna wersja.

Kończąc tekst szukałem zdania, które idealnie podsumuje całość płyty Guzior – Pleśń. I znalazłem takie… Płyta bez kropki nad “i”. Projekt ogólnie mówiąc dobry, ale nie do końca. Na pewno słuchacze jak i całe środowisko rapowe po “Evil Things” zawiesiło bardzo wysoko poprzeczkę, której to moim zdaniem nie przeskoczył Mateusz. Było wiele oczekiwań na ten album. I niektóre zostały na pewno spełnione. Brak było tylko tego pazura i kawałka, który postawiłby tą przysłowiową kropkę nad “i” oraz potocznie mówiąc – “zamknął usta wszystkim krytykom”.

Ocena: 8/10
Recenzował: Michał Paduchowski

Płytę Guziora możesz kupić na empik.com klikając w ten link wspierając jednocześnie nasz portal.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Kiedy PRO8L3M wyda nową płytę? Steez83 u Bartosza Boruciaka