SAMSUNG CAMERA PICTURES

Logo „Niebiańska Ekipa – Schron 2017” nie skrystalizowało się szybko w mojej świadomości, jako jednolity rapujący kolektyw z Warszawy. Oczywiście każdego (lub prawie każdego) z chłopaków miałem okazję poznać i chwilkę pogadać, lecz w trakcie spontanicznych rozmów, często przy wtórze basów z festiwalowych soundsystemów, nie do końca zdawałem sobie sprawę, iż Ci, w większości młodzi rapowi padawani, współtworzą artystyczne kru. Gwoli jasności wspomnijmy, iż w skład Niebiańskiej wchodzą Mc-Kwadrat, Forty, Snesz, Saimon, Wito, Motyl RPW, Mieczu i Liszu, z których najlepiej poznałem Mc-Kwadrata, ot choćby przy okazji współpracy przy pierwszej edycji projektu AmenBreak 2019 w Katowicach.

Warto ziomka wyróżnić w kontekście jego działalności profilaktycznej i nauczycielskiej, jak również wychowawczej (dzierży on funkcję managera projektu). Ów prowadzi swych rapowych kompanów i podopiecznych zarazem w ramach miejscówki zwanej Arka zlokalizowanej w dzielnicy Praga-Południe w Warszawie. Miałem przyjemność swego czasu gościć u Państwa MC-Kwadratów, w okolicznościach odbywania się jednej z edycji Festiwalu Praskiego i przegadać z nimi kilka wieczornych godzin, jak również włączyć się do modlitwy. Bardzo miło wspominam wizytę. Jesteście świetni!

Wracając jednak do tematu, album składa się z ośmiu tracków, z których ten ostatni to nie lada gratka, gdyż jest on „pustym” bitem z przeznaczeniem dla nieznajomego słuchacza chcącego mniej lub bardziej konkursowo zaprezentować swoje możliwości rapowe chłopakom z kolektywu. Nieczęsto spotyka się podobną, zapraszającą do interakcji artystycznej inicjatywę. Całość krążka charakteryzuje się stylem, który określiłbym jako „warszawska szkoła jazdy”: klasyczne bity oparte o emocjonalne, prosto cięte sample z nieodzownym dodatkiem dudniących bębnów, czyniące nawiązania do klasyków sceny stołecznej (przynajmniej tak ja odebrałem album).


#KupujPolskieRapPłyty

Zaopatruj się w nowe kompakty do rap kolekcji i wspieraj jednocześnie działalność i niezależność naszego portalu.

materiał reklamowy Ceneo.pl

„Quo Vadis” (prod. KifMusic) – pierwszy track nawiązujący tytułem do powieści Henryka Sienkiewicza oparty jest o ciekawy synth obłożony klasyczną linią perkusyjną. „Życiówka” ta niesie autentyczne świadectwo ciężkich doświadczeń wyniesionych z trudnych relacji międzyludzkich, co zostało wyraźnie podkreślone szczerymi do bólu, podnoszącymi przy tym na duchu wersami rapera o ksywce Kifu:

Jesteś do niczego, nic z ciebie nie będzie / Jesteś tłustym debilem i w dodatku takim tępym / Znam tę drogę niejeden raz już nią kroczyłem / Zanurzony w kłamstwach prawie się utopiłem / Bóg dał mi rozum żebym mógł to zobaczyć / Potem włożył w ciało serce żebym mógł tego doświadczyć.

Pierwszy numer zrobił na mnie duże wrażenie szczerością przekazu i dotarciem do sedna jątrzącego dziś wśród młodych problemu, jakim jest bullying.

Gościnny udział znanego szerszemu gronu Kolah bardzo pozytywnie nacechowuje drugi track o tytule „Droga”. Jak zwykle Mirek nie zawiódł. Co więcej, odniosłem wrażenie, iż jest to jego jedna z najlepszych zwrotek. Biorąc pod uwagę świetnie pospinane rymy, ciekawą metaforykę oraz wciąż klarowny przekaz najodpowiedniej byłoby, abym całą strofę jego autorstwa zacytował w niniejszej recenzji. Weteran sceny nie jest jednak jedynym gościem na albumie celnie rzeczywistość opisującym, więc rzucę światło na najciekawsze przezeń wykonane wersy (piętnujące grzech nadużyć cielesnych):

Tam na melanżach samba jak w Rio / Tam piją piją, jeden wróci Erką drugi Kią / A ona chce być gwiazdą jak Beyonce / On zabierze ją Mazdą byle gdzie / Byle poużywać se z byle kim, byle jak / Głodny T-Rex, sex uzależni jak crack / Brak zahamowań na szlaku zdrad i knowań / Potem złamane serca, chłopaku o czym mowa.

Gościnnie nawijający Krupson podkreśla, iż droga pójścia za Chrystusem może objawiać się wielorako np. w pielęgnowaniu patriotyzmu, w sporcie, w pasjach, które mogą stać się częściami składowymi szczęśliwego życia. Z perspektywy czasu zdaję sobie sprawę, iż zaistnienie dwóch wspomnianych idei (miłości do Ojczyzny i ruchu), mimo iż tak dalekie od siebie tematycznie, jest często kwestią dojrzałości, jak również osobistego wyboru (chcę dbać o mój kraj i czuję się za niego odpowiedzialny, wybieram zdrowy tryb życia, wiem że to ważne nie tylko dla mnie, trwam w swych decyzjach). Jednak posiadanie pasji i zamiłowania często napotyka na przeszkody natury egzystencjalnej lub egzystencyjnej (ontycznej). Ludzie porzucają swe małe szczęścia poddając się presji mody, tłumu, bezkrytycznie podążając za zdaniem swych rodziców, bądź wybierają pogoń za „lepszej jakości życiem”.

Trochę szybsze tempo „Przebudzenia Mocy” (prod. KifMusic)z energetycznym refrenem czyni follow up do sagi Gwiezdnych Wojen. Jak zapewne możemy się domyślić, w utworze wychwycimy wkomponowane w podkład słowa jednego z bohaterów serii – Yody. Kawałek wnosi odrobinę koncertową manierę zarówno w kontekście bitu, jak również luźno płynących wersów. Kompozycja to ciekawa, choć umiejętniej zaaranżowana, mogłaby nieść więcej scenicznej energii.

Kolejny kawałek o tytule „Stop” (prod. KifMusic) ze skreczami DJ’a Antonio rozpoczyna się ciekawą strofą Motyla RPW:

Stop fałszywym bogom, co tutaj nie pomogą / Non stop rękę pomocną dam tym co idą drogą / (…) Modlitwa wiara Jezus to moja broń.

Kawałek, podobnie jak jego poprzednik jest bujający, rozpalający pozytywną ikrę, jednak ten również nie zatrzymał mnie na dłużej przy głośniku. Brzmi ów czysto i profesjonalnie a bit w połączeniu z umiejętnościami Antonia sumuje się w kolaż o ciekawych laibackowym wydźwięku, jednak nie nosi znamion powerplaya.

„Lustro” toczy się powoli na refleksyjnym podkładzie. Charakterystyczny dla tego kawałka jest ciekawy wokal Sary Plichty oraz przeplatające się wzajemnie wersy raperów z Niebiańskiej, dające efekt dialogu i wewnętrznej walki z kuszeniem, bo i taka jest właśnie tematyka utworu. Ciekawym wersem popisał się Saimon:

Patrzymy na siebie przez pryzmat zwierciadła / Magiczne historie zmyślone przez diabła / Wciska ci kit, rozwój spowalnia / W życiu nie liczy się szata, / Liczy się serce, ono jest metką człowieka / Maranatha staję przed Nim każdego dnia.

Świetną gościnną zwrotkę zaprezentował Berul, który wyróżnia się stylem, pewnością prowadzenia nawijki oraz ciekawymi metaforami:

Przeglądam się w lustrze – lśnienie aureoli / Zdaj się na mój gust ta Prawda cię wyzwoli / Poruszam tu mózgiem, dusza wiecznie żywa / Świat kocha zwycięzców a z Bogiem się wygrywa.

Budujący przekaz pozostawiła po sobie wspomniana wokalistka Sara:

Myśli dobre o tobie mam / Kocham cię już nie jesteś sam.

W punkt!

W przedostatnim, regularnym tracku pt. „Trudno żyć” wybija się w szczególności Liszu kreśląc wersy:

Wiedz, że najlepsze dni jeszcze przed nami / Choć my tak niedoskonali nie tkwimy sami w tym / On ponad nami a serce bębni hymn / Jestem wolny w Nim i trzeba żyć.

Choć sam temat nie wydaje się zbyt odkrywczy, niesie ze sobą dobry przekaz i ogień nadziei. Warto również odznaczyć rapera Motyla RPW za oryginalną barwę głosu, pewność wykładania wersów i ciekawe metafory. Wśród mankamentów zaniżających wartość tracku nie mogę niestety nie wspomnieć o dość nieciekawym bicie, który, poza wyraźnymi bębnami, wydaje się być wtórny i odrobinę nużący a klawisze i pady użyte do kompozycji nie zdołały, moim zdaniem, unieść klimatu utworu.

Ostatni konsek na pozytywnym bicie Kifmusic został wyraźnie zdominowany przez Arciego, którego partie śpiewane w ciekawy, charakterystyczny tylko dla niego samego, sposób uzupełniają utwór, czyniąc zeń efektowny antrakt do całości płyty. Mimo, iż Artaszes nie stosuje rymów (Arci, dlaczego?), to przekaz zostawiony przez reggae’owca zapada w pamięć, w szczególności fragment o tym, abyśmy pamiętali, iż należy „pielęgnować swoją głowę dobrymi myślami”.

W akapitach powyżej nie szczędziłem superlatyw dla Schronu 2017 (poza kilkoma negatywnymi wtrętami, które być może warto pominąć). Niestety album posiada również swoje słabsze obszary, które narzucają się już od pierwszego odsłuchu. Ekipa, pomimo zgrania w sferze liryk i wyrównanego poziomu władania słowem, nie jest kolektywem o najwyższych możliwościach rapowych. Oczywiście do członków kru należą w większości młodzi ludzie, którzy są „na rapowym dorobku” i odkrywanie swoich możliwości artystycznych może zająć im jeszcze jakiś czas. Z tego miejsca należy życzyć im rozwijania swojej zajawki, gdyż ci świadomie obrali, w moim odczuciu, najlepszą z dróg twórczych z hip-hopem związanych. Dodatkowo warto podkreślić, iż przekaz Niebiańskiej jest czysty jak łza, momentami poruszający i zapadający w pamięć. Tym bardziej powinniśmy docenić wydawnictwo. Niestety nie sposób nie zaakcentować, iż czeka chłopaków wiele pracy i wytrwałości w szlifowaniu tzw. skilli.

Płyta nagrana jest profesjonalnie i przejrzyście a większość podkładów niesie charakterystyczny, warszawski klimat. Tak wyrównanych i przemyślanych albumów słucha się dobrze, jednak same bity nie są z pewnością wypielęgnowanymi perełkami. Mimo, iż te wykonane są starannie, instynkt słuchacza i bitmejkera podpowiada mi, iż mogłyby wnosić więcej smaczków i być bardziej (jak zwykło się kiedyś mówić) juicy.

Na koniec warto wyróżnić kilku zaproszonych gości (Kolah, Arci, Berul) z których członek Royal Rap, zrealizował zwrotkę życia (chyba, że nie znam spektrum możliwości rapowych kolegi po fachu i ten z pewnością zaskoczy mnie słowem jeszcze bardziej wyśrubowanym, na co z niecierpliwością czekam). Definitywnie wszyscy gościnni raperzy, jak również wokalistka Sara, wczuli się w klimat albumu i wspaniale go ubogacili.

Album Niebiańskiej Ekipy – Schron 2017 z pewnością wart jest wysłuchania, w szczególności, iż jest on wypadkową działań profilaktycznych prowadzonych m.in. przez mojego serdecznego zioma MC-Kwadrata i jego wspaniałą małżonkę. Apeluję więc o więcej takich krążków, gdyż te nie tylko dają wiele radości, wiary i stabilizacji duchowej tworzącym je młodszym i odrobinę starszym kocurom, kształtując przy tym światopogląd i wzajemną przyjaźń. Album jest również cenną zdobyczą dla kolekcjonerów c-rapowych produkcji.

Pozdrawiam wszystkich chłopaków z Niebiańskiej Ekipy i życzę im rozwoju w zajawce rapowej, zacieśniania więzów braterstwa i kolejnych płyt jako kru, jak równie solowych projektów. Wierzę, że nie raz się spotkamy i pogadamy znów.

Wasz Elmer

Bless

PRAWA AUTORSKIE
Kopiowanie części recenzji lub ich całości bez mojej zgody, a także kopiowanie zdjęć lub usuwanie z nich loga jest surowo zabronione. Wszystkie zamieszczane zdjęcia i recenzje są mojego autorstwa, kiedy jest inaczej podaję informację o źródle.